sobota, 11 kwietnia 2015

11.04.2515 | Odgłos pustki

Mężczyzna wspiął się na szczyt. Zachodzące słońce malowało niebo w kolory czerwieni. Wystające, przypominające kły bestii kamienie, rzucały bardzo długie cienie.
Mężczyzna dotknął dłonią szyi, a jego uszczelniany, okrągły hełm, rozsunął się. Jego twarz pokryta była zmarszczkami podobnymi do tych, które nabywają żeglarze. Był smutny.

Sięgnął do prawej kieszeni swojego kombinezonu. Rozpiął kieszeń i wyciągnął zdjęcie. Przedstawiało ono kobietę w średnim wieku. Nie była wyjątkowo piękna, ale miała w sobie coś niezwykłego. Ten sympatyczny uśmiech i świecące się, ciekawskie oczy, jak u nastolatki.

Mężczyzna westchnął i schował zdjęcie. Ruszył naprzód. Musiał dotrzeć do Stacji Sigma przed zapadnięciem nocy.
Samoskładający się kask zatrzasnął się nad jego głową. Na szerokim wizjerze w lewym górnym rogu wyświetliła się godzina.
17:59.
Godzina do całkowitego zmierzchu. Jeśli zostanie na zewnątrz na noc, umrze.

Na samej górze wizjera świecił się na niebiesko niewielki pasek z symbolem NW. Elektroniczny kompas wykorzystujący prastarą, ale wciąż działającą na większości znanych planet, technikę wykorzystującą zjawisko magnetyczne.
Ale na Faris II pole magnetyczne miało swoje humory. Wszystko mogło działać perfekcyjnie. Do czasu aż planeta nie stwierdziła, iż należy dokonać poprawek w polu siłowym. Wtedy wyniki w większości maszyn stawały się przekłamane, a to często doprowadzało do wielu nieszczęść.
Już samo zgubienie się na niezamieszkałej planecie było bardzo niebezpieczne, szczególnie, kiedy wszystkie nadajniki szlag trafił.

I tak oto on, James Junior Oldstar wjechał na morze gorących piasków, gdzie jego łazik został pożarty przez pustynne rekiny razem z nadajnikami ratunkowymi. Na dodatek złego błąd w pokładowym kompasie okazał się naprawdę spory i minął Sigmę o kilkanaście kilometrów.

Na wschód, na horyzoncie widział dwie napęczniałe sylwetki starych Jirgo - olbrzymich robotów górniczych. Podobno tylko jeden z nich nadal działał, wciąż wgryzając się coraz głębiej i głębiej w trzewia planety. Prawdopodobnie to nie był żaden z tych, które widział. Minęło sporo czasu od Godziny Zero kolonizacji. Pewnie już wkopał się na głębokość conajmniej stu kilometrów. Jirgo mogły być upierdliwe przy ciągłych naprawach, ale były najbardziej efektywne jeśli chodzi o kopanie.

James Junior minął najwyższy kamienny kieł w okolicy. Po dłuższej chwili dotarł na skraj wysokiego klifu. W dole rozpościerał się widok na dolinę. Coś błysnęło w oddali nad rzeką. To Stacja Sigma. Niewielki kompleks metalowych budynków był ledwie widoczny z tej odległości.

Musi poszukać innej drogi. I to szybko. Do zmierzchu pozostało zaledwie trzydzieści minut...

Brak komentarzy: